Obserwując rozwój branży fitness, można zaobserwować zazębianie się pracy trenera personalnego i fizjoterapeuty. Rosnące zainteresowanie treningiem fizycznym w klubie fitness i możliwości jakie daje współczesny trener personalny doprowadziły do sytuacji, że klienci coraz częściej zamiast fizjoterapeuty, udają się do trenera. Wiedza rozwija i zmienia się tak szybko, że metody które były popularne 10 lat temu teraz stają się nieaktualne. Natomiast te sprzed 20 lat odchodzą po prostu w zapomnienie. W tym artykule rzucimy trochę świeżości na temat stabilizacji kręgosłupa, bazując na metodach którymi pracować może każdy trener z osobami sprawnymi. Oddzielając zatem pacjentów z dyskopatiami i kręgozmykami od tych bez zmian strukturalnych odpowiedzmy na pytanie: dlaczego tych drugich boli kręgosłup?
Odpowiedź na to pytanie przyniosło odkrycie australijskich naukowców, którzy badali aktywność mięśni przy użyciu EMG. Odkryli oni, że prawidłowo funkcjonujący układ nerwowy aktywizuje mięśnie w określonej sekwencji. Aby zabezpieczyć kręgosłup przed negatywnym wpływem sił zewnętrznych układ nerwowy przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu wybranym odcinkiem ciała najpierw wysyła impuls do leżących najgłębiej mięśni wielodzielnych napinając je, a dopiero 40 milisekund później drugim impulsem pobudza mięsień który ma wykonać ruch ciała. Oznacza to, że przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu kończyną górą, dolną, miednicą, głową czy tułowiem mózg najpierw stabilizuje kręgosłup a dopiero później pozwala na ruch. Skąd zatem ból? Dalsze badania pokazały, że bardzo często u osób cierpiących na ból kręgosłupa ów układ był niewydolny. Niewydolny mięsień wielodzielny aktywizował się albo zbyt późno, albo po fakcie. W efekcie tracił on zdolność buforowania działających na niego sił, które kumulowały się drażniąc struktury, w efekcie doprowadzając do bólu bez widocznej przyczyny strukturalnej.
Odkrycie to doprowadziło do powstania popularnej metody rehabilitacji, która przeniknęła do świata fitness pod nazwą treningu core. Metoda ta bazowała na obserwacji, że niektóre mięśnie brzucha wpływają na aktywizację mięśnia wielodzielnego lędźwi, współtworząc model stabilizacji głębokiej. Od góry jest to przepona, od dołu mięśnie dna miednicy a od przodu jeden z najbardziej rozpoznawalnych mięśni, czyli poprzeczny brzucha. Te cztery grupy mięśni tworzą tak zwaną grupę core, czyli głębokich mięśni stabilizujących kręgosłup. Nie mają bezpośrednich przyczepów wyłącznie na kręgosłupie, ale jak dowiodły późniejsze badania, działają one na zasadzie kokontrakcji. Oznacza to, że są ze sobą tak połączone, że napięcie jednego z nich automatycznie napina pozostałe. Napięcie mięśnia poprzecznego brzucha stabilizuje kręgosłup w sposób pośredni, poprzez współskurcz napinając mięsień wielodzielny, który jest docelowym mięśniem stabilizującym. Warto o tym pamiętać. Ci bardziej dociekliwi mogą zacząć się zastanawiać, dlaczego zatem trenerzy skupiają się na pośrednim mięśniu poprzecznym, a nie na najważniejszym, wielodzielnym? Powód jest prozaiczny - niewiele jest osób o tak rozwiniętej koordynacji, by mogli go świadomie napiąć. Natomiast skurczu mięśnia poprzecznego można nauczyć w ciągu 15 minut.
Nieprawidłowa sekwencja napinania mięśnia wielodzielnego to nie jedyny problem, z jakim muszą mierzyć się trenerzy. Mięsień, który nie jest używany zmniejsza swoją masę. Dotyka to również mięśni kręgosłupa. Okazuje się, że jeśli układ nerwowy nie będzie pobudzał mięśnia wielodzielnego odpowiednio często, dojdzie do jego zaniku. Zmniejszy się jego masa a włókna ulegną skolagenizowaceniu, dodatkowo upośledzając stabilizację. Dochodzi wtedy do kompensacji funkcji, czyli inne mięśnie przejmują funkcje wielodzielnego. Często z mizernym skutkiem.
Autor: Szymon Moszny
Fizjoterapeuta, trener personalny. Szkoleniowiec w międzynarodowej akademii ProFi Fitness School. Miłośnik treningu medycznego i funkcjonalnego. Prelegent na kongresach fitness.